poniedziałek, 27 czerwca 2016

strach się bać.....

Witajcie -   zaniemogłąm, zaleniwiłam sie, nie wiem i nie mogę wymyślać bardziej sensownej wymówki na temat tak długiej nieobecności na blogu, muszę przyznać, że zaglądam niemal codziennie na Wasze blogi, ciekawią mnie niezmiernie wasze pomysły, piekne rzeczy , które robicie, jednak jakoś nie znalazłam czasu by zamieścić  to co dotychczas zrobiłam, kupiłam itd. na swoim jakże niedoskonałym jeszcze blogu. Otóż na razie jestem wykończonym belfrem jeśli mogę tak to określić, czekającym z utęsknieniem na wakacje a w rzeczywistości wyglądam już tak : to ten po prawej (hehheeh) wakacje zaczynam 15 lipca i wtedy wkroczę na bloga z hukiem, chyba, że uda mi się wcześniej coś wyskrobać, natomiast teraz pozdrawiam wszystkich zaglądających , do poczytania całuski i życzę wszystkim m i łych wakacji.

poniedziałek, 14 marca 2016

kredens c.d.

Witajcie.Czy wy też czekacie  na wiosnę, bo ja  z utęsknieniem czekam na słońce, kwiaty, drzewa w zieleni itd. Zima i Jesień nie są dla mnie, jestem zmarzluchem, gdybym mogła przeniosłabym sie do ciepłych krajów, ale nie o tym chciałam napisać, kredens prawie wyczyszczony przy pomocy mojej drugiej połowy i kilku pary dodatkowych rąk, sama szczerze nie dałabym rady, opaliłam dużą część opalarką ale smród farby dobijał mnie, bolała mnie głowa parę dni, ponadto nie wszystko dało się opalić, farba wniknęła w drewno, wydaje mi się, że w niektórych miejscach był jakiś podkład, pomogło  skrobanie ręczną cykliną, stolarz robi szuflady, postanowiłam go zawoskować woskiem dekoracyjnym osmo, blat zrobić ciemniejszy, uchwyty w szufladach muszelki a w drzwiczkach gałki w tym samym kolorze, myślę , że na święta stanie w jadalni....

.     Wstawiłam go z mężem do jadalni, szorowałam go 3 razy wodą z octem, bo czymś ciągle woniał, jednak musi wylądować jeszcze  u stolarza, bo po bokach są dość duże szpary i stolarz musi je skleić, drzwiczki do szklarza, szuflady są zrobione,  mam nadzieję, że zdążę....





A dla pociechy sprezentowałam sobie zielnik, na razie powiesiłam go tam gdzie powinien być żyrandol , ale myślę że lepiej mu będzie bliżej okna....(kupiłam go na " kupodlew")



A zapomniałam,  dorobiłąm się aparatu nie jest to lustrzanka ale będzie, tylko jak mąż kupował zapomniał zaglądnąć do opakowania, nie było w środku kabla usb, więc do sklepu jeszcze raz, myślę, że następne zdjęcia będą lepsze, pozdrawiam .

piątek, 26 lutego 2016

Zakup niekontrolowany

Jak wspominałam, uwielbiam sklepy ze starociami, uwielbiam sklepy z wyposażeniem wnętrz. Nawet ostatnio stwierdziłam, że kupowanie ubrań nie daje mi tyle przyjemności co kupowanie czegoś  do domu. Chciałabym wszystko zmieniać, niestety moja druga połowa nie podziela mojego zdania, a szkoda. Myślę, że powoli uda mi się go przekonać, by ściągnąć tak bardzo znienawidzoną przeze mnie boazerię w przedpokoju, Gdy wchodzę do domu, zmienia mi się nastrój, proponowałam przemalowanie na biało, stwierdził, że na wakacjach się jej pozbędzie, mam nadzieję, że dotrzyma słowa. No ale cóż nie wszystko można mieć. Kupiłam ostatnio piękną dębowa skrzynię do przedpokoju i wieszak, no i co z tego jak ta przeklęta boazeria psuje wszystko, korytarz jest ciemny długi i do ............ . Doradźcie co robić.
     Kredens zeskrobany całkowicie z farby olejnej. Doradźcie mi proszę, czym najlepiej wyczyścić resztki farby, która wniknęła w drewno, czym dobrze wyczyścić rzeźbienia, myślałam, że po wyczyszczeniu zawoskuję go woskiem dekoracyjnym bielącym osmo, a blat kredensu myślałam zrobić ciemn,  doradźcie     proszę.
      W październiku zrobiłam stary zegar po babci mojego M. Niestety zegar nie jest na chodzie, czeka na naprawę u zegarmistrza, jest ten zegarmistrz bardzo rozchwytywany, dlatego czekam już od jesieni na jego naprawę.Cena za naprawę ooo. ale jest tego wart.
   

       Zakup niekontrolowany: kufer i wieszak z boazerią w tle.




- zdjęcia , cóż dają wiele do myślenia lustrzanka przydałaby się .



i zegar, leżał sobie na strychu, podjedzony przez drewnojady, oklejony był dębową okleiną, która odchodziła w kilku miejscach, wyszlifowałam go, pozbyłam się insektów, jednak dziur po nich nie zaklejałam szpachlą, chciałam żeby tak zostało, pomalowałam lakierobejcą i czekam na kolejkę u zegarmistrza. 


Między czasie odnowiłam starą skrzyneczkę na biżuterię, tez wyczyściłam ja i zabejcowałam i.......zrobiłam swój pierwszy nieudolny Decoupage . Mnie się podoba.



IIIIIIII figurka Maryi też długo czekała, była pęknięta w połowie, skleiłam ja i pomalowałam kolorami podobnymi do tych, które były widoczne. Nie wiem gdzie ją wyeksponować. 



Pozdrawiam i zapraszam. Ania   

moja kuchnia

niedawno zrobiliśmy mały lifting naszej kuchni, w której też oczywiście królowała znienawidzona przeze mnie boazeria, niestety nie zrobiłam wszystkiego do końca np. zostawiłam część płytek, na podłodze też zostały te same gdyż nie dawno były położone, piec musiał zostać mimo tego, że nie lubię go, troszkę go odnowiliśmy, zafugowaliśmy, myślę o tym by stolarz zrobił na nim taki ściągany blat dębowy, bo mało się ten piec używa, w końcu doczekałam się zmywarki i moje marzenie zlew przy oknie, nowy piekarnik itd. zdjęcia z komórki, muszę pomyśleć o dobrym aparacie.
(sorki za bałagan - w trakcie pieczenia bułeczek zdjęcia były robione)




stół dębowy i krzesła tez - meble holenderskie używane (ciężkie jak diabli)




brakuje szafki koło okapu, pan ma dorobić....






Część mebli po lewej już była , dorobiliśmy takie same przy oknie, nie widać różnicy chociaż mają już kilka lat.

 smacznego - bułeczki razowe z serkiem mascarpone i malinkami.


czwartek, 25 lutego 2016

coś zmalowałam......

bardzo lubie styl marynarski, szczególnie w pokojach dziecięcych, niestety pokój mojego Janka jest ni  to żółty  ni to pomarańczowy, do niebieskiego mu daleko, no ale jak baba się uprze to co nie co musi być, więc tak na marginesie odświeżyłam swoje umiejętności malarskie jeszcze za czasów liceum (skończyłam PLSP Rzeszów) i chwyciłam za pedzel, marny bo marny, jedyny w domu chyba, bo synuś też lubi mazać, a i ferie jeszcze także nikt ze starszych nie pamięta czy ma takowe przedmioty w swoim królestwie, więc namalowałam.......

.rybka...



 i oczywiście pudełko na zabawki....




Latarnia .....



i statek ......


Podobają mi się takie fajne kotwice, koła i girlandy, może maszynę uruchomić i coś zdziałać, zobaczę, ale na razie to muszę się podleczyć, bo takie choróbsko mnie dopadło i jestem na zwolnieniu. Pozdrawiam wszystkich zaglądających . Do miłego.

czwartek, 11 lutego 2016

Tyle do zrobienia a czasu ciągle brak.....

Witajcie, dawno nie pisałam, ale niestety praca dom i dzieci, i tak w kółko zabiera mnóstwo czasu, a przecież trzeba  odpocząć bo nie samą pracą  żyje człowiek. Należę do osób niecierpliwych, chciałabym wszystko zrobić tu i teraz, niestety gdy tak robię  wieczorem zaliczam tzw "glebę".
Jestem coraz bardziej pod wrażeniem waszych blogów i tego wszystkiego co robicie drogie Panie, chciałabym choć w jednej dziesiątej mieć w domu to co mi się zamarzy i zrobić to co chcę, niestety wszystkiego naraz nie da się zrobić. Gdybym zaczęła jakieś 10 lat temu robić to co mi sie podoba, a mianowicie urządzać powoli  dom tak jak to teraz mi sie podoba, pewnie byłoby podobnie jak u Was. Chodzi mi o to, że gusta się zmieniają, budżet też a chyba ten budżet to powala wszystko. Bo gust to się ma, a jak kasy brak to kupujesz to co tanie bo jest potrzebne, bo przecież trzeba spać na łóżku, mieć szafę na ubrania itd.  W miarę czasu, wszystko się zmienia, masz lepsza pracę, dzieci są większe, masz więcej czasu by zacząć robić to na co masz ochotę. |Ale powoli.
..........Zaczęłam robić kilka ciekawych rzeczy, fotel który mi się  podobał i o którym marzyłam od dawna, i udało mi się go kupić na allegro za rozsądną cenę, jednak na razie leży w rozsypce bo stolarz który ma mi go skleić nie ma czasu. Fotel ludwik kupiłam za 150 zł + przesyłka, kolor jego pozostawiał wiele do życzenia,  jakiś taki miodowy, no więc ogołociłam go, został tylko stelaż, oszlifowałam go, kupiłam niezbędne rzeczy do jego wykończenia - materiał, gąbkę, pasy parciane, gwoździe tapicerskie, farbę - i tak nie mam jak go skończyć. Myślę, ze rzuciłam się  na głęboką wodę z tym  tapicerowaniem, ale zobaczę jak mi się uda kupie jeszcze jeden do kompletu. Ale o tym w innym poście jak fotel zostanie porządnie sklejony. Do rzeczy: przedstawiam wam obiekt moich długoletnich westchnień, a mianowicie KREDENS. Zawsze chciałam mieć takie cudo albo w kuchni albo w jadalni. Niestety dopiero gdy zrobiliśmy mały lifting naszej kuchni i jadalni, marzenie o kredensie stało się bardziej realne. Niestety oglądając różne strony - allegro, olx., itp. nie znalazłam nic co przykułoby moją uwagę no i oczywiście cena. .....ale cierpliwość moja została nagrodzona...
u mojego szwagra upolowałam piękny kredens za 150  zł, dębowy, pomalowany białą olejną farbą chyba ze trzy razy, masakra, bez 4 szuflad, z drewnojadami itp itd, Szlifierka odpada, kupiłam jakiś preparat do usuwania starych powłok i zaopatrzyłam się w opalarkę. Więc zaczynamy:

   Oto i on : nędza i rozpacz sie nazywam.

 Dół kredensu.


 Góra kredensu.



Brak szuflad, stolarza czeka praca.


 Rzeźbienia na nadstawce.


Opalarka w roli głównej, śmierdzi to opalanie jak .......... 


Jak uda mi sie go wyczyścić z farby i potem oszlifować strzelę kilka fotek, może będą już szuflady. 
Mam nadzieje że będzie wart mojej pracy bo ręce już mnie bolą. Zdjęcia z komórki. Fotel już wkrótce. Strzele kilka fotek mojej nowej-starej kuchni. Pozdrawiam, do miłego. 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

witrynowy zawrót głowy

Coraz częściej zaglądam na giełdę w Sandomierzu, można tam znaleźć naprawdę wspaniałe rzeczy. Ostatnio udało mi się kupić dwie witryny - jedna większa druga mała. Ta większa, cała ciemna jakoś nie przemawiała do mnie kolorem, mniejsza biała ale coś mi w niej brakowało. Odważyłam się kupić w internecie farbę kredową białą i zaszalałam - ciemną witrynę  wyczyściłam, pomalowałam dwa razy farba kredową, przetarłam na brzegach i na koniec użyłam  pasty postarzającej. Końcowy efekt podoba mi się - oceńcie sami. pozdrawiam
witryna większa podczas czyszczenia tego (tego nie lubię)hehh

pomalowana na biało farba kredową i przetarta( to już lubię)

Tu już wisi na ścianie, na razie nie mam pomysłu co w niej wyeksponować. 



I mniejsza witryna pomalowana  jak większa, jednak brakuje mi jednej deseczki, więc muszę do tej pracy zatrudnić szanownego M. 

Już niedługo fotel, ale to dla mnie wyższa szkoła jazdy. papa